Czytasz - komentujesz.. ;)
___________________________________________________________
Rozdział IV
***Scarlet***
Oglądałam niecałe 2 godziny .Poszłam się umyć, po czym położyłam się na łóżko, wzięłam do ręki telefon wraz ze słuchawkami i włączyłam pierwszą piosenkę na mojej playliście. Tego dnia zasnęłam bardzo szybko, bo jeszcze przed 22:00. Rano poszłam umyć zęby, przebrałam się a pod drzwiami od mieszkania ujrzałam kopertę. Wyciągnęłam ją i otworzyłam. W środku był list i... pieniądze. Było tam napisane:
"Nie chcę twoich pieniędzy, które mogą ci się przydać. W pełni cię rozumiem, ale nie mogę ich wziąć. Pomoc w twojej pracy to dla mnie prawdziwa przyjemność. Oddaję ci te 20 złotych do czego dorzucam od siebie kolejne 20, ale obiecaj mi, że nie będziesz chciała ich oddawać. Inaczej będę zmuszony wciskać ci je na siłę, czego na pewno byś nie chciała."
Wyciągnąwszy z koperty pieniądze poszłam w stronę mojego pokoju, w którym otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej portfel. Włożyłam do niego pieniądze i odłożyłam na swoje miejsce. Zadzwoniłam do Matt'a aby mu podziękować. Rozmawialiśmy chwilę po czym zaprosił mnie do swojego mieszkania. Zmieniłam kapcie krówki na czarne trampki i wyszłam. Będąc na drugim piętrze okazało się, że nie wiem dokładniej gdzie on mieszka, bo przecież dzień wcześniej wcisnęłam pierwszy lepszy przycisk i zadzwoniłam. Napisałam sms-a do Matt'a, żeby wyszedł na klatkę schodową. Sądząc po błyskawicznym wyjściu chłopaka z domu sms doszedł szybko. Zaprosił mnie do środka, wiec weszłam i przywitałam się z jego mamą. Miała na imię Bella i wyglądała znajomo. Rozmawiając ze sobą wsłuchiwałam się w jej głos, który też już gdzieś słyszałam. Po krótkiej rozmowie zapytała:
"Nie chcę twoich pieniędzy, które mogą ci się przydać. W pełni cię rozumiem, ale nie mogę ich wziąć. Pomoc w twojej pracy to dla mnie prawdziwa przyjemność. Oddaję ci te 20 złotych do czego dorzucam od siebie kolejne 20, ale obiecaj mi, że nie będziesz chciała ich oddawać. Inaczej będę zmuszony wciskać ci je na siłę, czego na pewno byś nie chciała."
Wyciągnąwszy z koperty pieniądze poszłam w stronę mojego pokoju, w którym otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej portfel. Włożyłam do niego pieniądze i odłożyłam na swoje miejsce. Zadzwoniłam do Matt'a aby mu podziękować. Rozmawialiśmy chwilę po czym zaprosił mnie do swojego mieszkania. Zmieniłam kapcie krówki na czarne trampki i wyszłam. Będąc na drugim piętrze okazało się, że nie wiem dokładniej gdzie on mieszka, bo przecież dzień wcześniej wcisnęłam pierwszy lepszy przycisk i zadzwoniłam. Napisałam sms-a do Matt'a, żeby wyszedł na klatkę schodową. Sądząc po błyskawicznym wyjściu chłopaka z domu sms doszedł szybko. Zaprosił mnie do środka, wiec weszłam i przywitałam się z jego mamą. Miała na imię Bella i wyglądała znajomo. Rozmawiając ze sobą wsłuchiwałam się w jej głos, który też już gdzieś słyszałam. Po krótkiej rozmowie zapytała:
-Słyszałaś o tym wypadku niedaleko naszego bloku? Kierowca potracił jakąś dzie... - urwała zdanie, przypatrując mi się jeszcze bliżej niż wcześniej - To byłaś ty. Prawda?
-Ch-chyba tak. Nie pamiętam zbyt dużo. Skąd pani wie?
-Byłam przy tym. Jeśli to byłaś ty to wszystko wyjaśnia. Matt, kochanie! Chodź tu na chwilę! - zawołała chłopaka, który robił herbatę - Pamiętasz jak opowiadałam ci wczoraj o tym wypadku? - zapytała kiedy chłopak wszedł do salonu.
-Byłam przy tym. Jeśli to byłaś ty to wszystko wyjaśnia. Matt, kochanie! Chodź tu na chwilę! - zawołała chłopaka, który robił herbatę - Pamiętasz jak opowiadałam ci wczoraj o tym wypadku? - zapytała kiedy chłopak wszedł do salonu.
-Pamiętam, i co? - zapytał jakby znudzony.
-To była Scarlet
-Co?! I nie powiedziałaś mi tego? - zapytał odwracając głowę w moją stronę.
-Nie lubię jak ktoś traktuje mnie jak kalekę. Ty zapewne byś to zrobił. - powiedziałam i wzięłam łyk herbaty przyrządzonej przed chwilą przez Matt'a.
Chłopak zamilkł. Pani Bella zaproponowała babski wypad na spacer. Zgodziłam się, jednak we trójkę wyszliśmy, ponieważ Matt chciał pójść do przyjaciela a miał po drodze. Kiedy byliśmy w bezpiecznej odległości, pani Bella zapytała mnie czy ja i Matt jesteśmy razem.
-Nie - odparłam uśmiechając się - dlaczego pani pyta?
-Widzę, że mu się podobasz i on tobie również.
-Ja mu się podobam? Znamy się dopiero jeden dzień.
-Ale nie zaprzeczyłaś, że jednak ty coś do niego czujesz.
Dalej szłyśmy w ciszy, póki nie zauważyłam mojego ulubionego sklepu z ciuchami.
Nie miałam kasy, dlatego powstrzymałam się od poproszenia o wejście.Pani Bella dobrze wiedziała, że chcę tam wejść. Otworzyła drzwi i wpuściła mnie przed sobą do środka. Popatrzyłam na nią po czym powiedziała, żebym rozejrzała się po sklepie.
-Ale ja nie mam przy sobie pieniędzy.
-Na mój koszt.
-Nie, ja tak nie mogę.
-Oj proszę, wręcz nalegam.
Po chwili kłótnia była skończona. Musiałam się zgodzić, bo mogłoby to trwać w nieskończoność. Weszłyśmy wgłąb sklepu. Po krótkiej chwili w koszyku znalazły się tylko koloru miętowego trampki, ponieważ nie chciałam wydawać dużo pieniędzy, które nie są moje. Podeszłyśmy do kasy. Pracowała tam dziewczyna o długich brązowych włosach i oczach tego samego koloru, wyglądająca na 19 lat. Pani Bella zapłaciła za moje zakupy, po czym wyszła a ja, na prośbę kasjerki, stanęłam obok niej. Eleanor obsługiwała innych klientów jednocześnie rozmawiając ze mną. Dowiedziałam się, że ma 18 lat i często zapoznaje się ze swoimi klientami. Szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Wymieniłyśmy się numerami telefonów, po czym wyszłam ze sklepu i zadzwoniłam do Matt'a.
-Cześć Matt.
-Cześć - powiedział oschle
-Twoja mama wróciła już do domu?-Tak, już chciała po ciebie iść. Ma wyjść?
-Tak, nie pamiętam drogi. Powiedz jej, że stoję obok sklepu, w którym zostałam.
-Ok - rozłączył się.
-Dzień dobry! - odezwałam się do mamy Matt'a, kiedy po kilku minutach oczekiwania stanęła obok mnie.
-Cześć Scarlet
-Na co czekamy? Chodźmy już do domu - zaproponowałam.
Kiedy wróciłyśmy zostałam u Matt'a jeszcze ponad pół godziny i poszłam do swojego mieszkania. Byłam padnięta. Zjadłam przygotowany przeze mnie obiad i położyłam się do łóżka. Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a.
"Spotkamy się jeszcze dzisiaj?" od Eleanor. Spojrzałam na zegarek, 5 po 17.
"Ok, tylko gdzie? Nie znam za dobrze tej okolicy?" odpisałam jej, po czym odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Napiłam się coli po czym ponownie wzięłam telefon i przeczytałam kolejnego sms-a.
"A wiesz gdzie jest park? Nie wiem na jakiej dokładnie ulicy, ale niedaleko domu, w którym mieszkasz''
Zastanawiałam się skąd ona wie gdzie mieszkam, śledziła mnie czy co?
"Wiem gdzie jest ten park. Skąd wiesz gdzie mieszkam?"
Po chwili usłyszałam dźwięk z telefonu. Tym razem nie był to sms.
-Halo? - odebrałam
-Znam Matt'a. Mówił mi, że poznał nową dziewczynę, która wprowadziła się dwa piętra wyżej. Opowiadał jak wyglądasz więc od razu pomyślałam, że o ciebie chodzi, dlatego kazałam ci zostać obok mnie w sklepie.
-Aha. To jak, spotkamy się w parku?
-Ok. O której masz czas?
-O 18:00
-Dobra, to ja kończę.
-Ok, Do zob... - usłyszałam dźwięk, który oznajmił mi, że Eleanor się rozłączyła.
W salonie na sofie znalazłam paczkę miętowych gum do zucia. Wzięłam dwie ostatniei wyrzuciłam puste opakowanie do kosza. Żeby szybciej zleciał mi czas, chwyciłam książkę i zaczęłam czytać. Kiedy było już za 10 osiemnasta wyszłam z domu.
-Cześć! - przywitałam się z Eleanor będąc w parku
-Cześć. Mieszkam niedaleko, może chcesz przejść się kawałek?
-Ok
-Dobra, to po drodze pójdziemy do sklepu. Muszę kupić sobie buty a ty mi je pomożesz wybrać. Nigdy nie mogę się zdecydować.
-Usiądź na sofie. Chcesz coś do picia? - zapytała, kiedy byłyśmy już u niej w domu.
-Poproszę MENU
-Niestety jeszcze nie jest dopracowane.
-W takim razie co ma mi pani do zaoferowania?
-Polecam nasz specjał, sok pomarańczowy
-Hmm... W takim razie poproszę sok pomarańczowy.
-Przepraszam, ale niestety właśnie się skończył.
-Naprawdę?
-Nie. - zaczęła się śmiać - Zaraz wracam.
Po chwili wróciła z dwiema szklankami soku pomarańczowego.
-Gdzie jest toaleta? - zapytałam kiedy mój pęcherz był już pełny.
-Tam - powiedziała wskazując palcem ciemnobrązowe drzwi
-Zaraz wracam
***Eleanor***
Chyba będziemy przyjaciółkami, ale kto wie?
-Scarlet, nie szukasz może pracy? - zapytałam od razu po jej wyjściu z toalety.
-No przydałaby się jakaś. Dlaczego pytasz?
-Często dostaję wiadomości od wielu ludzi, w których proszą o znalezienie pracownika. Nie usuwałam ich, bo wiedziałam, że znajdzie się ktoś kto będzie zainteresowany. Możesz wybrać coś dla siebie.
-Ok, Posłucham - czytając jej oferty pracy zdałam sobie sprawę, że jest tego naprawdę dużo. Kiedy przeczytałam nowego sms-a, w którym było napisane, że potrzebują kelnerkę na wesela, Scarlet zgodziła się. Siedziałyśmy u mnie jeszcze kilka godzin, bawiąc się jak dzieci w modelki. Ubierałyśmy się w moje ciuchy i oceniałyśmy się nawzajem.
***Scarlet***
Do domu wróciłam przed 21:00. Wykąpałam się, ubrałam w pidżamę i połozyłam do łóżka. Po chwili dostałam sms-a od Matt'a.
"Śpisz?"
"Śpię" - odpisałam mu.
"Aha, to nie przeszkadzam. Dobranoc słońce"
-I jak się spało? - obudził mnie Matt następnego dnia dzwoniąc o 8 nad ranem.
-Szczerze?
-Szczerze.
-Obudziłeś mnie. A miałam ładny sen. Jestem zła!
-Przepraszam, Co ci się śniło?
-Nie ważne. Może kiedyś się dowiesz. Teraz nie mam humoru. Pa - rozłączyłam się.
Wstałam, po czym zdałam sobie sprawę, że ciągle chce mi się spać, więc położyłam się. Słyszę pukanie. Po chwili drzwi w moim pokoju otworzyły się.
-Matt! Wyjdź - krzyknęłam rzucając w niego poduszką.
-Nie wyjdę! - po tych słowach usiadł na moim łóżku.
Zakryłam się kołdrą i nie odzywałam się do niego.
-Nie wyjdę stąd póki ty nie wyjdziesz spod kołdry.
-Nie wyjdę stąd póki ty nie wyjdziesz spod kołdry.
-Czy to szantaż? - zapytałam
-Uznajmy, że tak.
-Wyszłam - odkryłam głowę - teraz twoja kolej
-Miałaś wyjść
-Nie dasz mi spokoju?
-Nie
-Znamy się dopiero 2 dni a ty już mnie wkurzasz.
-A szkoda.
-No. A teraz wyjdź! Chcę się przebrać, a nie chcę, żebyś mnie widział w takim stanie.
-Ok, ale ubierz się a nie śpij.
-Obiecuję.
-Wierzę ci na słowo.
Ubrałam się i weszłam do salonu. Nie wiem po co skoro stamtąd udałam się do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Matt pukał do drzwi.
Matt pukał do drzwi.
-Chcesz się gdzieś przejść? - zapytał kiedy wpuściłam go do mieszkania.
-Zależy gdzie.
-Zobaczysz. Tylko będę musiał się przebrać. Poczekaj na mnie chwilkę.
-Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam kiedy byliśmy już w drodze
-Oj, zobaczysz.
Starałam się zapamiętać drogę, ponieważ nie lubię, gdy ktoś mi mówi gdzie mam iść.
-To tu - wskazał palcem budynek stojący przed nami.
-Restauracja?
-Nie podoba ci się?
-Podoba, ale wiesz, nie mam pieniędzy.
-Wiem. Nie szkodzi. Zapłacę za ciebie.
-Jesteś pewny?
-Tak, jestem pewny.
Weszliśmy do środka.
-Wybierz sobie coś z MENU. - powiedział kiedy siedzieliśmy przy stole.
-To ja wezmę sałatkę z pieczonego mięsa strusiego.
-Ok. Poproszę dwie sałatki z pieczonego mięsa strusiego- mówił do kelnera, który właśnie podszedł.
-Wino do tego? - Matt spojrzał na mnie na co pokiwałam przecząco głową
-Nie dziękuje. - kelner odszedł.
-Gdyby nie to, że obudziłeś mnie dziś wcześnie rano podobałoby mi się to. - żartowałam sobie.
-Przepraszam, myślałem, że nie będziesz spać. Następnym razem uprzedzę cię przed niespodzianką. - zaczęłam się śmiać.
Kelner przyniósł nam nasze zamówione dania Matt zjadł swoje szybko, natomiast ja robiłam to powoli.
-Fajnie było, ale nie za bardzo lubię chodzić do restauracji - powiedziałam, kiedy byliśmy już w drodze do domu.
-Ok, następnym razem nie będę cię zabierał do restauracji.
-Ok, następnym razem nie będę cię zabierał do restauracji.
-To będzie jakiś następny raz?
-Może...
Po chwili od zakończenia naszej rozmowy dostałam wiadomość. Tym razem od Nathana.
"Jesteś w domu?"
"Już wracam" odpisałam.
-Cześć - przywitałam się z nim stojąc przed blokiem - Nathan, poznaj Matt'a.
Weszliśmy wszyscy do domu.
-Więc mówisz, że byliście w restauracji? - zapytał Nathan
-No, byliśmy, a co? Zazdrościsz? - zapytałam uśmiechając się.
-Czego? Nienawidzę restauracji.
-Hej! Są przecież wakacje! Możemy gdzieś pojechać we trójkę. -zmieniłam gwałtownie temat.
-Może nad morze? - zapytał Matt.
-Ja tam wolę góry. - odparł Nathan
-A my wolimy morze. Przegłoswane! - krzyknęłam z radością. - Jest taka piękna pogoda. Może się w końcu opalę!
-Jak wolisz - powiedział Nathan
-Moja kuzynka mieszka w Gdańsku. Zapytam ją może pozwoli nam przenocować kilka dni u siebie - zaproponował Matt.
-No dobrze, ale czym pojedziemy?
-Mam samochód
-Świetnie! - krzyknęłam
"Drogi pamiętniku, dzisiaj z Nathanem i Matt'em zorganizowaliśmy wyjazd 3. sierpnia nad morze.Wszystko mamy zaplanowane. Matt będzie prowadził samochód a spać będziemy u jego kuzynki. Wpadłam na pomysł, żeby Eleanor pojechała z nami. Wczoraj ja poznałam. Byłam u niej w domu i czytała mi oferty pracy.. Wybrałam bycie kelnerką na weselach. Jeśli mnie przyjmą to będę dobrze zarabiać i może w końcu będę mogła sobie pozwolić na kupno ubrań za własne pieniądze." tak wyglądał mój nowy wpis w zeszycie, który nazywam pamiętnikiem. Ponieważ był już wieczór a ja byłam strasznie zmęczona, przebrałam się w pidżamę i położyłam się do łóżka. Zadziwiająco zasnęłam.
_______________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że doceniacie mój wysiłek, ponieważ pisałam go 2 godziny! Oczywiście czekam na wasze komentarze.. :) Przypominam o wysyłaniu piosenek. Jeśli wyślecie mi taką, która mi się spodoba, dodam ją na playlistę. :)